top of page

RODO Srodo!

  • Zdjęcie autora: Kasia Małolepsza
    Kasia Małolepsza
  • 22 lut 2023
  • 3 minut(y) czytania

RODO, ochrona danych osobowych. Chyba nie ma osoby która by o tym nie słyszała. Jeśli jesteś przedsiębiorcą masz sporo obowiązków związanych z zabezpieczeniem danych, które gromadzisz. Jeśli użytkownikiem musisz, przynajmniej w teorii zapoznać się informacją o ochronie danych w każdym miejscu gdzie takie dane są przetwarzane. Wszystko po to, aby chronić swoje dane, aby nikt niepowołany nie wszedł w ich posiadanie i nie próbował tego wykorzystać w sposób niedozwolony. Każdy z nas słyszał na samym początku kiedy wchodziło RODO o milionowych odszkodowaniach jakich można się spodziewać za nieprzestrzeganie zasad ochrony danych osobowych. Wszystko po to, aby te dane były bezpieczne.





Jednak…


Przepisy przepisami, ale w większości my sami mamy to w głębokim poważaniu. Pamiętam jak ktoś wyrzucił śmieci na polanie, gdzie sporo osób chodzi z dziećmi lub zwierzętami na spacer. Nie jest to miejsce mocno popularne, jednak codziennie można tam kogoś spotkać. Można też spotkać hałdy przeróżnych śmieci. Stare meble, części do samochodu, zużyte opony. Kiedyś ktoś wyrzucił stare zeszyty i podręczniki swoich dzieci. Zeszyty okazały się podpisane z imienia i nazwiska. Był podany nawet adres. Wystarczyło położyć je w widocznym miejscu tak, żeby każdy widział. Po kilku dniach wszystko było spalone. Żadnego śladu zeszytów. Ile osób to widziało zanim dotarło do właściciela? Niewiadomo. Tutaj wypłynięcie danych miało jakiś powiedzmy połowicznie dobry skutek - przynajmniej śmieci zniknęły, chociaż palenie na łące to słaby sposób na pozbycie się danych i w dodatku zanim to nastąpiło pewnie kilku spacerowiczów dowiedziało się spod jakiego adresu mamy chciwych bałaganiarzy, którym nie chciało się utylizować śmieci. Jednak gdyby człowiek bardzo chciał, mógł odnaleźć tych ludzi w sieci. Opisać sytuację i wymienić ich z nazwiska. Dane już wypłynęły. Imię, nazwisko, adres, nazwa klasy tych dzieci. Wiemy czy Ci ludzie mają córkę czy syna. Można się było dowiedzieć czy odrabia lekcje i kto jest jego nauczycielem. Dużo informacji można znaleźć jakby się chciało. Czy ten ktoś był tego świadomy? Pewnie myślał tylko o tym jaki to jest cwany, bo nie będzie musiał więcej zapłacić za śmieci.


Jakiś czas temu nabyliśmy mieszkanie z komórką lokatorską. Oglądaliśmy ją wcześniej i zwróciliśmy uwagę, że jest tam masa kartonów i innych rzeczy należących do właściciela. Pani pośrednik miała przekazać sprawę właścicielowi i przypomnieć o konieczności opróżnienia komórki. Przypomnieliśmy też o tym przy podpisywaniu umowy. Po jakimś czasie okazało się, że z komórki rzeczy nie zniknęły. Ok, nie to nie. Sprzątniemy ją we własnym zakresie. Nie wiedzieliśmy co tam jest i sprzątanie zajęło nam całe popołudnie. W większości były to jakieś stare ubrania, zabawki, części do jakiś sprzętów, parę książek, stare dywany, obrazki, figurki, naczynia. Generalnie rzeczy, których nikt do niczego nie potrzebował. W dodatku w dużej części zniszczone, potłuczone, zalane. Jednak w dwóch kartonach były rzeczy bardzo osobiste. Zdjęcia, listy, kartki świąteczne i ślubne, legitymacje, zapiski ze studiów, notatki. Byłam w szoku. Miałam w rękach kawał cudzego życia. Od razu wiedzieliśmy, że będzie trzeba to desłać. Nie wyobrażam sobie, że miałabym to wyrzucić. Pamiątkowe zdjęcia? Kartki ślubne? Pisane odręcznie listy? To jest jakaś pamiątka, a nawet jeśli już niechciana, to należałoby poddać to jakieś utylizacji. Przeraziło mnie jednak to, że ktoś tak bardzo zignorował fakt, że gdzieś tam leży w kartonach kawał jego życia. Leżą jego dane i tylko czekają na kogoś, to będzie chciał to wykorzystać. Dane mojego życia, moje przemyślenia, listy, pamiątki trafiają w ręce przypadkowej osoby, która może poznać najbardziej intymne szczegóły mojego życia. Mną to bardzo wstrząsnęło. Nie wyobrażam sobie aby takie informacje o mnie wpadły w zupełnie obce ręce.


Można by powiedzieć, że jak ktoś włamie Ci się do mieszkania, na skrzynkę mailową, na konta społecznościowe to też Twoje dane mogą wyciec. Na to jednak nie masz wpływu. Zamykasz mieszkanie, ustawiasz hasła mniej lub bardziej skomplikowane (polecam bardziej), zabezpieczasz na ile możesz. Na zdarzenia losowe nie masz wpływu. Na pozostawione rzeczy osobiste w kartonie w jakiejś komórce lokatorskiej - masz. Wyrzucając podpisane zeszyty to już naprawdę niezrozumiała głupota i dodatkowo przestępstwo. Wyrzucanie nie podartych skierowań, zaleceń od lekarza, opakowań kurierskich z etykietami uważam za niepotrzebne narażanie danych na wypłynięcie. Pewnie się nic nie stanie, ale pewności nigdy nie masz. Raczej nikt w osiedlowym koszu grzebać nie będzie, żeby znaleźć tam jakieś, czyjeś dane - przynajmniej mi się nie chce w takie coś wierzyć, ale sama czułabym się nieswojo wiedząc, że jest cień szansy że ktoś coś znajdzie. Przykładowo: skierowanie do wenerologa? Haha, umieścimy w necie dla beki.


Sama się trochę z siebie śmieję jak tnę lub drę jakieś dokumenty na drobne kawałki, ale robię to bo mam z tyłu głowy, że jak tego nie zrobię to nie wiem czy jakimś cudem przez czysty przypadek ktoś gdzieś tego nie znajdzie.


Nie wiem jak miałabym wykorzystać takie dane jakie ostatnio znalazłam, ale jestem pewna że są osoby co wiedzą i mogą nie mieć dobrych intencji. Skoro ustawiamy hasła do mediów społecznościowych, do poczty elektronicznej, do telefonu i komputera to może zróbmy tak też z tym danymi bardziej namacalnymi.


A jak Wy dbacie o swoje dane?








Comments


niezwyczajnie.pl

©2022 wykonanie niezwyczajnie.pl. Stworzono przy pomocy Wix.com

bottom of page